Stało się już tradycją, że we wrześniu każdego roku SIMP-owcy zrzeszeni w Oddziale Kaliskim wyruszają na szlak. W tym roku w dniach od 13 do 17 września zorganizowano wycieczkę do Krynicy Zdrój. Impreza rozpoczęła się przyjazdem do miejscowości Nowy Wiśnicz, gdzie zwiedziliśmy jeden z najpiękniejszych barokowych zamków w Polsce, siedzibę m.in. rodów Kmitów i Lubomirskich. Szkoda, że trafia tu niewielu turystów – z naszej grupy nikt wcześniej tu nie był. Mimo, że zamek był doszczętnie zniszczony obecnie jest w bardzo dobrym stanie, w jego wnętrzu wystawione są fotografie obrazujące wygląd zamku sprzed lat, oprócz tego w jego salach znajdują się XIX i XX-wieczne meble, makiety różnych zamków oraz prace plastyczne uczniów nowowiśnickiego Liceum Sztuk Plastycznych. Do zwiedzania udostępniona jest również ogromna sala balowa, większa niż na Wawelu, sala plafonowa z pozłacanym sufitem, sala akustyczna wykorzystywana kiedyś jako miejsce spowiedzi, kaplica zamkowa oraz krypta z ekspozycją sześciu sarkofagów, w tym Stanisława Lubomirskiego. Miejsce piękne, ale czas ruszać dalej. W godzinach popołudniowych dotarliśmy do Krynicy Zdrój, która przywitała nas piękną pogodą.
Następnego dnia rano wybraliśmy się na spacer w koronach drzew. Otwarta w 2019 r. pierwsza w Polsce taka wieża widokowa wznosi się na wysokość 49,5 m dostarczając niesamowitych wrażeń. Do wieży dojechaliśmy wyciągiem krzesełkowym ze stacji Słotwiny Arena, a dalej drewnianą ścieżką łagodnie wznoszącą się do góry, dzięki czemu nie odczuliśmy zmęczenia. Pogoda dopisywała, widoki przepiękne, ale czas gonił. Kolejny punkt programu to miejscowość Powroźnik, gdzie zwiedziliśmy cerkiew pw. św. Jakuba Młodszego Apostoła, jeden z najpiękniejszych i najcenniejszych obiektów sakralnej drewnianej architektury w Polsce. Ta klasyczna dla łemkowskiego budownictwa świątynia w 2013 r. została wpisana na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO.
Nie był to jednak koniec atrakcji tego dnia. Wróciliśmy bowiem do Krynicy, by wjechać na Górę Parkową najstarszą w Polsce koleją szynową. Tu niestety pogoda nas opuszcza i zaczyna podać deszcz, więc widoki są takie sobie. Zjeżdżamy do miasta i kontynuujemy zwiedzanie: Bulwary Dietla, muzeum Nikifora, Stary Dom Zdrojowy, kończymy w Pijalni Głównej, dobrze, że do hotelu dwa kroki.
Po tak intensywnym dniu, należał się odpoczynek, więc czwartek jest bardziej lajtowy. Jedziemy do Muszyny, uzdrowiska z ponad 700-letnią historią, położonego w dolinie Popradu. Tu spacerujemy po Ogrodach Sensorycznych, dalej Ogrody Baśni i Legend, gdzie można zajrzeć do chaty młynarza, mieszczki czy zielarki, chyba czarownicy. Po zejściu na drugą stronę wzgórza zwiedzamy Ogród Francuski, Antyczny i Magiczny oraz pijalnię wody mineralnej. W planie tego dnia był spływ łodziami Popradem (podobny do spływu Dunajcem), jednak ze względu na zbyt niski poziom wody mogliśmy podziwiać dolinę rzeki tylko z autokaru, jadąc w kierunku Starego Sącza. Tam zwiedziliśmy uznany za pomnik historii zespół staromiejski, w skład którego wchodzi rynek i otaczające go uliczki oraz klasztor Sióstr Klarysek z kościołem, w którym spoczywają szczątki św. Kingi.
Brak spływu zrekompensowała nam plenerowa kolacja grillowa z sądeckim gawędziarzem w roli głównej, który przez trzy godziny zabawiał grupę góralskimi opowieściami i przyśpiewkami, wszystko okraszając niesamowitą dawką humoru. Urocze miejsce, klimatyczne wnętrze i dobre towarzystwo. Tego wieczoru nie trudno było nam zasnąć…
Dzień czwarty to ciąg dalszy zwiedzania Sądecczyzny, jedziemy do stolicy regionu Nowego Sącza. Spacerujemy po mieście odwiedzając najważniejsze miejsca: rynek z przepięknym eklektycznym ratuszem, bazylikę kolegiacką, mury obronne, synagogę i byłą dzielnicę żydowską, W okresie międzywojennym społeczność żydowska stanowiła tu, podobnie jak w Kaliszu, ok. 1/3 populacji. Wreszcie przerwa, a ponieważ pogoda znów sprzyja, można skosztować słynnych lokalnych lodów od Argasińskich. Druga część dnia to wizyta w Kamiannej, wiosce otoczonej koroną gór porośniętych jodłowymi lasami, gdzie w otoczeniu nieskażonej jeszcze przyrody znajduje się znana pasieka „Barć”. Tam mogliśmy zapoznać się z historią pszczelarstwa oraz zakupić i skosztować lokalnych wyrobów, przetworów i miodów (godny polecenia półtorak). Niestety wszystko co dobre szybko się kończy i w sobotę musimy już pożegnać się z piękną Krynicą, choć to jeszcze nie koniec atrakcji naszego wyjazdu. Jedziemy do Tarnowa, gdzie spotykamy się z przeuroczą przewodniczką Panią Kingą, która przez dwie godziny snuje piękną opowieść o swoim mieście, jego bogatej historii, zabytkach i ludziach z nim związanych. Wracamy do Kalisza późnym wieczorem, zmęczeni, ale spełnieni, naładowani pozytywną energią, po drodze snując plany, co by tu w przyszłym roku…
Wiceprezes Oddziału Kaliskiego SIMP Marek Bewziuk